7/27/2012

Prolog.


Tego dnia Louis miał jeszcze do sprawdzenia wszystkie szafki, które służyły klientom do przechowywania swoich rzeczy. To był dobry dzień dla wszystkich od bardzo dawna. Skończył się kryzys na rynku i wszystko wróciło do normy. Szef pozwolił Louis’owi zabrać to co znajdzie, jeśli nie będzie drogocenne. W zasadzie Louis niczego się nie spodziewał. Zwykle wszystkie schowki były puste; czasem zostawała jakaś siatka, nic więcej.
Ale tego wieczoru ktoś postanowił namieszać w życiu młodego mężczyzny.

Tomlinson pogwizdując udał się do rzędu przed toaletami, który miał sprawdzić najpierw. Szybko otwierał i zamykał drzwiczki. Nie miał czasu na taką zabawę. Poniedziałkowe wieczory spędzał na upijaniu się ze swoim kumplem Josh’em, bo oboje zaczynali wtorkową zmianę dość późno.
- Dobra, to już ostatni rząd. – westchnął.
Otwierał, zamykał, otwierał, zamykał, otwierał… otw…
- Co jest?
Drzwiczki nie drgnęły. W zamku nie było klucza. Louis uniósł jedną brew i zaczął się z nią siłować. Nie zatrzasnęła się, była zamknięta.
Pomyślał, że nie ma sensu jej ruszać. Przecież nieznajomy może wrócić po swoją własność na drugi dzień, prawda? Ale wtedy szatyn przypomniał sobie słowa szefa – mógł zabrać to, co znajdzie. Zaczął wyobrażać sobie mnóstwo rzeczy, które mogą tam być i zaświeciły mu się oczy. Pobiegł do skrzynki z zapasowymi kluczami i znalazł ten z numerkiem 13. Wrócił na miejsce i energicznie wcisnął go do zamka, przekręcił i ostrożnie uchylił drzwiczki.
- Koperta?! – powiedział do siebie.
Uniósł brwi i cofnął się o krok wyjmując ją.
- To durna koperta?!
Sprawdził jeszcze raz wnętrze szafeczki, ale było puste. Jedyną rzeczą, którą zapomniał nieznajomy była koperta.
Szatyn obracał ją w rękach i dopiero po dłuższej chwili dostrzegł swoje nazwisko, napisane drobnym drukiem. Rozglądnął się dookoła upewniając się, że to nie żart. Znów przysunął do siebie zgubę i ponownie przeczytał.
- Tomlinson. Louis Tomlinson. – wyszeptał.
Parę razy zatrzepotał rzęsami, a potem udał się do szatni. Zabrał plecak i płacz, a następnie ruszył na przystanek autobusowy. Czekając na transport przyglądał się uważnie temu co znalazł, zastanawiając się co może być w środku. Przez myśl przebiegło mu parę opcji. Przede wszystkim, że to żart jego sąsiada i przyjaciela – Josh’a lub szef celowo zrobił mu kawał z wypłatą, wprawiając szatyna w zakłopotanie i snucie domysłów. Dziś był w nastroju na żarty. Tak, to pewnie pieniądze.

Gdy podjazd zatrzymał się na przystanku i chmara ludzi wsiadła do środka, Louis podążył za nimi jako ostatni. Zajął samotne miejsce na tyłach, nie zwracając uwagi na wszystko co działo się wokół. Pragnął otworzyć kopertę w domu, ale ciekawość zżerała go niesamowicie. Nie wytrzymał i powoli przedarł cienki papier, po czym rozchylił obie części zaglądając do środka. Złożona kartka i nic więcej. Ostrożnie wyciągnął ją i jeszcze raz zajrzał, by upewnić się, że list jest jedyną rzeczą, którą ktoś chciał mu przekazać.
Tak było.
Tomlinson rozłożył ją i przez chwilę obserwował czcionkę jaką był napisany niekrótki tekst. Następnie oparł się o twardy, autobusowy fotel i zaczął czytać.

Drogi Nieznajomy!

Jestem Harry Jakiś-tam. Przepraszam, ale nie podam Ci nazwiska. Jeszcze nie teraz. W tym liście podaje adres zwrotny, ale nie jest mój. Może kiedyś będziesz chciał podzielić się ze mną swoimi myślami.

Szczerze mówiąc, nie znam Cię, nigdy Cię nie widziałem i prawdopodobnie nigdy nie zobaczę. Chociaż, kto wie! Prawda? Pewnie teraz zastanawiasz się skąd dowiedziałem się gdzie pracujesz. To pozostanie moją tajemnicą, nie bój się. W każdym razie przygotuj się na obrót o 360 stopni, bo nie będzie łatwo.

Dlaczego napisałem akurat do Ciebie? Słyszałem, że raczej nie masz nic do roboty. Spędzasz wolny czas bawiąc się na imprezach z kimś kogo nie znam. Pewnie jest Twoim przyjacielem. Wiem też, że lubisz wypić. Nie jesteś alkoholikiem, ale przyznasz, że nie pogardzisz dobrym, zimnym piwem prawie każdego wieczoru. Nie oceniam Cię, chcę tylko żebyś zmienił ‘hobby’
 i nie przestawał czytać.

Zgaduje, że jesteś teraz w drodze do domu lub w nim. ON trochę mi o Tobie powiedział. Nie pytaj kto.
Dobra, przejdę do sedna realizując swój cel.

Mieszkam w małym miasteczku daleko od Twojego domu oraz miasta. Raczej nie napotkasz mnie na ulicy. Tak, teraz możesz odetchnąć z ulgą.
Mam 16 lat i nadal chodzę do szkoły. Ty pracujesz, jesteś dorosły i pewnie nie będziesz chciał użerać się z listami od nastolatka, ale jednak spróbuj. Proszę.

Historia mojego życia jest dość skomplikowana. Przede wszystkim mam przy nodze kule uniemożliwiającą mi ruszenie na przód. Oczywiście nie dosłownie.

Jeszcze nie powiem Ci o co chodzi. To nie jest odpowiedni list. Będzie ich kilka – cztery historie. Cztery sposoby na zniszczenie życia.
 Pamiętaj żeby sprawdzać wieczorem trzynastą szafkę. Aha, schowaj klucze. Nikt nie może jej używać.

Do jutra.

Twój Problem

3 komentarze:

  1. Ojeeeej.! Dopiero tu zajrzałam, ale zapowiada się naprawdę ciekawie. :)
    ~Sylwia ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe. taka 'inna' historia
    ~`J

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba Larry 4Ever ♥

    OdpowiedzUsuń