7/27/2012

Problem 3.0

Dzień 4, 8.25

Louis był w pracy dopiero niecałe pół godzina, a już uparcie usiłował znaleźć wzrokiem chłopaka, który mógł być Harry’m. Nawet nie wiedział po co i co mu powie, ale po prostu tego chciał. Jakaś siła sprawiała, że musiał być blisko nastolatka i nawet jeśli bardzo chciał, nie mógł jej zatrzymać. Nie zapamiętał dokładnie jego twarzy, a w pamięci mógł jedynie odtworzyć parę szczegółów takich jak: loki, mizerna sylwetka i torba na ramieniu.

Josh jak zwykle obijał się w pracy i przyszedł podenerwować trochę Tomlinsona na jego zmianie w McDonalds. Tak więc dzień Louis’a nie zaczął się kolorowo.
O dziesiątej tłumy wypełniły sklepy i restauracje. Dosłownie każdy musiał zjeść śniadanie nie gdzie indziej jak właśnie tam.
Czy ludzie nie mają własnych domów i kuchni (?), pomyślał i głośno westchnął.

Gdy wykłócał się z ostatnią klientką o to jakie sosy podają do nuggets’ów, i że cena Coli wcale się nie zmieniła, jego praca dobiegała końca. Zdjął firmową koszulkę i czapkę, a potem udał się do szatni, biorąc plecak. Prawie zapomniał o kolejnym liście, był naprawdę zmęczony.
Udał się do szafek, które dziś sprawdzał jakiś starszy mężczyzna. Szedł parę metrów za nim i zastanawiał się co zrobi z zamkniętą trzynastką.
Chwilę się z nią siłował, a potem machnął ręką i poszedł dalej. Louis chciał jak najciszej przekręcać klucz w zamku, ale coś zgrzytnęło i staruszek odwrócił się.
- Używasz jej? – zapytał nagle.
Lou zawstydził się i zaczął nerwowo ruszać rękoma.
- No widzi pan… tak… wiem, że nie powinienem, ale to bardzo ważne…
- Nic mi nie tłumacz. To będzie nasza tajemnica. – mrugnął i udał się w inny rząd.
Tommo pospiesznie wyjął kopertę i wsadził ją do plecaka. Ruszył na przystanek i doszedł tam za wcześnie, więc usiadł na ławce i rozdarł kopertę. W pobliżu była mała grupka młodzieży. Kilku chłopaków miało tłuste włosy i zgarbioną posturę. Louis wywrócił oczyma i zabrał się za czytanie.

Drogi Nieznajomy.

Widząc spokojnego i cichego dzieciaka na pewno myślisz, że jest niewinny i nikomu nie szkodzi. Zapewne masz rację w 50% procentach. Jednak reszta – połowa – po prostu udaje dla własnego bezpieczeństwa. Zastanów się. Gdybyś zrobił coś złego, skakałbyś i wygłupiał się robiąc na złość innym by to Ciebie podejrzewali? Jasne, że nie. Udawałbyś głupiego, nie wiedzącego co się dzieje. Mówiłbyś, że to czy tamto Cię nie dotyczy, ale to nie będzie prawdą. Przeskrobałeś coś i ujdzie ci to na sucho.

Niall H. nigdy się nie wychylał. Siedział w ostatniej ławce, nie udzielając się na lekcjach. Znikał podczas przerw, a w weekendy nie widziano go w ogóle. Wszyscy myśleli, że po prostu siedzi w domu grając na konsoli czy coś w tym rodzaju. Wszyscy mieli go głęboko gdzieś.
Nie przyjaźnił się z dzieciakami ze szkoły. Nieliczni widzieli jego kolegów z poza miasta. Zwykle starsi. Spotykali się w cichych miejscach i obgadywali jakieś sprawy, o których nikt nie wiedział. Nikt prócz mnie.

Spotkałem go idąc do szkoły i nie myśląc o niczym istotnym. Miałem nadzieje, że zaraz wpadnę na Zayna, ale tym razem przeznaczenie postawiło na mojej drodze blondyna.

Siedział przy latarni i trząsł się. Nie wiedziałem czy mu zimno, czy po prostu płacze, więc z ciekawości przykucnąłem i zapytałem. Spojrzał na mnie roztrzęsionymi oczyma i uniósł ze zdziwienia brwi tak, jakby czekał na pierwszą lepszą osobę, która do niego zagada, ale ja sprawiłem  mu zawód.
Zapytał czy chcę towar. Na początku nie zrozumiałem o co chodzi, więc zignorowałem pytanie i ponownie zagadnąłem: - Dlaczego się trzęsiesz?
Zaśmiał się tak głupio, że uznałem się za jakiegoś nierozgarniętego idiotę, który nic nie rozumie, choć powinien. Rozglądnąłem się na boki. Byliśmy sami.
Uspokoiłem go i złapałem za wciąż drgające ręce.

Odbyliśmy długą rozmowę, w której wciąż wracaliśmy do tego samego: - Ćpasz? Nie? A chcesz?

Nie chciałem i nigdy nie będę chciał, więc nie martw się Panie Nieznajomy.

Za to Niall ćpał. W dodatku przekazywał towar innym – swoim „kolegą”.
Powiedział, że na początku miał brać kasę za samo dostarczanie, ale w końcu coś podkusiło go, by spróbować. Uzależnił się i w dodatku sprowadzał na siebie podwójne niebezpieczeństwo. Kradł towar. Inni się zorientowali i kazali szykować się na ustawkę. No tak… tylko, że prawdopodobnie by go zabili, a ja nie mogłem na to pozwolić. Zrezygnowałem z zajęć i wziąłem blondyna do siebie. Pomogłem mu się otrząsnąć, ale on wciąż chciał coś brać…

Nie wiedziałem co zrobić, ale nie wypuściłem go. Spędziliśmy razem całą noc rozmawiając. Głównie on mówił, opowiadając o narkotykach. I wtedy już wiedziałem, że jest z nim coraz gorzej.

Do zobaczenia w kolejnym liście.

Twój Problem.

PS. Przepracowałeś się. Odpocznij.


Narkotyki? Louis naprawdę się tego nie spodziewał. Rzeczywiście młodzież miała skłonność do ćpania, ale gdyby jego przyjaciel coś brał Louis zacząłby na niego krzyczeć i kazał się otrząsnąć lub zostawiłby go by nie mieć problemów. Tak zrobiłby kiedyś. A Harry?
Był bardzo wrażliwy i nie zostawił Niall’a, choć wcale się nie znali. Usiłował mu pomóc i nie wiadomo jak to się skończyło.

Louis uniósł wzrok i spojrzał na nastolatków, których wcześniej zmierzył wzrokiem. Nigdy nic nie wiadomo. Są spokojni, ale wyglądają na takich, którzy wiedzą to i owo o narkotykach.
Tomlinson posmutniał na samą myśl  o tym. Ćpun zdecydowanie jest problemem naszych czasów. Teraz tacy lepiej się ukrywają, przez co nikt nie może im pomóc.

Tommo odetchnął głośno i schował list do plecaka. Naprawdę współczuł Harry’emu. Nosi na barkach ciężar Niall’a, a przecież takiemu nie można już pomóc. To zbyt trudne, a szesnastolatek jednak podjął się tego zadania.

Fascynujące.

2 komentarze:

  1. kurczę kurczę kurczę zaczęłam się zastanawiać jak bym zareagowała gdyby ktoś obok miał problemy takie jak chłopaki w Twoim opowiadaniu i wmawiam sobie że pomogłabym, bo uważam siebie za wrażliwą osobę, ale tak naprawdę nie wiem, co bym zrobiła. i to jest właśnie straszne, jak zgaduję Liam się będzie okaleczał? nie mów zaraz przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś o tym wiem, moja przyjaciółka miała bulimię, a mimo, że udało jej się z tego wyjść nadal odczuwa skutki choroby, nigdy nie wahałam się jej pomóc i choć poznałam ją gdy część problemów odeszła to wiem, że trochę zajmie jej całkowity powrót do zdrowia. Właściwie możliwe, że gdyby nie jej choroba nasza przyjaźń by nie istniała... Znam też kilka innych osób z problemami..

    OdpowiedzUsuń